Informacje

  • Wszystkie kilometry: 37851.27 km
  • Km w terenie: 0.00 km (0.00%)
  • Czas na rowerze: 10d 07h 11m
  • Prędkość średnia: 18.42 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy emes.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Niedziela, 9 października 2016

Powitanie jesieni, dzień 2/2

Po przeprawie poprzedniego dnia ciuchy jakimś cudem wyschły, choć grzejniki w schronisku były ledwo ciepławe. Na śniadanie jajecznica na boczku, szarlotka na dokładkę i oczywiście kawa. Z ociąganiem wyprowadzam się z ciepłego wnętrza. Pogoda nie poprawiła się. Mży i temperatura nadal w okolicy 5°C.



Podjeżdżam brakujący kawałek do przełęczy i puszczam się w dół w kierunku Mostowic. Już po kilkuset metrach moje buty i spodnie są na powrót mokre. Ale widok doliny Orlicy i tak wywołuje na mej twarzy uśmiech. Nie znam drugiego takiego miejsca na świecie. Dolina emanuje spokojem; podkreśla go i cisza i łagodny rys pagórków i brak ludzi. Dziś, przykryta kołdrą chmur ale rozjaśniona pierwszymi jesiennymi drzewami, jest cudowna.

Miejsce jakby zapomniane ale asfalty na medal. Szokujący kontrast względem tego co dzieje się od strony Bystrzycy Kłodzkiej.



Przejeżdżam na czeską stronę i kieruję na południe. Do Bartošowic nie spotykam nawet pół człowieka, co w Czechach w niedzielę wcale nie dziwi. Nawet nie żałuję, że nie mam waluty, bo wiem dobrze że dziś niczego tu nie znajdę. Bardziej niepokoi mnie brak czegokolwiek do jedzenia w bagażu. Taki drobny błąd w planie ale śniadanie w brzuszku sobie leży i nie pozwala zbytnio martwić się na zapas.



W Czechach może nie jest dobrze z zaopatrzeniem ale darmowa infrastruktura noclegowa jest imponująca. Aż żałuję, że jestem wyspany.





Zakręcam na północ po drugiej stronie grzbietu. Idealne dotąd asfalty znacznie się pogarszają na bocznych drogach, którymi oprócz miejscowych chyba nikt nie jeździ. Przed Zdobnicami oczywiście, w najdalszej od domu głębokiej dolinie, łapie mnie deszcz. Wjeżdżam więc wprost przez otwarte drzwi do najbliższej przystankowej wiaty i tam przeczekuję. Zimno, mokro, głodno. Dobrze że chociaż kolorowo!



Jeszcze jeden podjazd, zjazd i rozpoczynam długą wspinaczkę na przełęcz pod Šerlichem. To kulminacyjny punkt wycieczki. Idzie mi słabo, brak prowiantu jednak odbija się na siłach i robię po drodze przystanki. Na górze tylko przystanek na zapięcie kurtki i dalej w dół! To chyba jeden z najszybszych zjazdów w okolicy ale w deszczu, który znowu przyszedł, nie rozpędzam się za bardzo. I tak docieram na dół kompletnie mokry i skostniały. Mimo że dziś nigdzie nie jest ciepło, to w dolinie zdecydowanie przyjemniej.

Przez most Orlickie Zahori – Mostowice wracam do Polski i powoli wspinam się w stronę Zieleńca. Po drodze odnajduję genialne miejsce piknikowe, a właściwie oficjalne pole kempingowe.



Pozostaje jeszcze mały kawałek wspinaczki, po czym długi i przepiękny zjazd nowiutkim asfaltem do Dusznik Zdroju.



Wciągam kolejny placek po węgiersku, poprawiam szarlotką z bitą śmietaną. W dużo lepszym humorze wychodzę z restauracji, która właśnie się zamyka... prosto w kolejny deszcz. Najpierw przeczekuję pod drzewem ale chyba lepiej moknąć niż marznąć. Ruszam więc na eksplorację, której celem jest zbadanie drogi do Kłodzka, innej niż pełna ciężarówek DK8.



Wynik badania wskazuje, że do Szczytnej lepiej jechać z TIRami. Jest w dół, więc szybko minie, zaś alternatywna droga, oprócz ciekawych widoków, prezentuje asfalt w stadium daleko posuniętego rozkładu.



Ze Szczytnej do Polanicy prowadzi natomiast równiutki asfalt z niedużym ruchem. Biegnie przez dużą część wzdłuż linii kolejowej, dwukrotnie niebezpiecznie ją przecinając (przejazd pod ostrym kątem, łatwo wywinąć orła). Dalszy odcinek do Kłodzka przez Stary Wielisław, nie jest już rewelacją. Cieszy za to postępująca budowa obwodnicy miasta, która wraz z remontami ulic sprawi niebawem, że stanie się ono dużo przyjemniejsze do jazdy rowerem.

Czystym przypadkiem wpadam na stację 5 minut przed przyjazdem pociągu, w którym spotykam Kosolę wracającego z pieszej — dla odmiany — eskapady na Śnieżnik. Dzięki temu powrót pociągiem nie jest nudny.

  • DST 110.00km
  • Sprzęt szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa csiep
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl