Informacje

  • Wszystkie kilometry: 37851.27 km
  • Km w terenie: 0.00 km (0.00%)
  • Czas na rowerze: 10d 07h 11m
  • Prędkość średnia: 18.42 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy emes.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Czwartek, 10 marca 2016

po mieście

Czwartek, 10 marca 2016

po mieście

Środa, 9 marca 2016

po mieście

Poniedziałek, 7 marca 2016

po mieście

Sobota, 5 marca 2016 | Uczestnicy

Najlepsze asfalty Opolszczyzny i okolic

Plan był niewyszukany: pojechać pociągiem do Częstochowy, wrócić rowerem, zrobić dystans i zebrać trochę gmin. Na wycieczkę udało się namówić Oszeja, który mimo kilkumiesięcznej przerwy zdecydował się od razu na dystans ponad 200km. Podobno jeszcze żyje.


Tempo było wycieczkowe, bez spinania się i z częstymi postojami.


Trasę, zmienianą do ostatniej chwili, sprawdziłem pobieżnie na zdjęciach w geoportalu. Wyglądało na to, że na całej długości będzie asfalt. Miałem wątpliwości odnośnie jednego małego fragmentu. Całkiem słuszne.


Potem wcale nie było lepiej. Województwo opolskie dotychczas kojarzyło mi się z dobrymi asfaltami. Od dzisiaj tak już nie jest. Po skomplikowanych mozaikach dziur, ubytków i kolein dane nam było przejechać grube dziesiątki kilometrów.


Asfalt nienajlepszy ale byle czego się tu nie pije.


Miałem też okazję poznawać drzewa od niecodziennej strony.

Nie była to specjalnie ciekawa trasa ale pogoda dopisała, wiatr bardziej pomagał niż przeszkadzał a oznak nadchodzącej wiosny coraz więcej. Będzie okazja przedłużyć dystanse ale już w żwawszym tempie, bo 10 godzin w siodle juz daje się we znaki.

  • DST 229.00km
  • Sprzęt szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 4 marca 2016

po mieście

Czwartek, 3 marca 2016

po mieście

Wtorek, 1 marca 2016

Start roweru miejskiego

Od 1 marca działa Wrocławski Rower Miejski. W taką pogodę grzechem byłoby nie skorzystać.

Pojawia się pytanie — dlaczego nie jest dostępny cały rok?

Sobota, 27 lutego 2016

Spacer po hopkach

Pojechałem zbadać szosowe podjazdy Wzgórz Trzebnickich. Jako że był to już czwarty z rzędu dzień ostrego zasuwania fizycznie, nie szarpałem się z tempem ani nie cisnąłem podjazdów na maksa. Było chłodno, wiaterek z SE trochę dawał się we znaki, czasami wychodziło słonko. I tak najbardziej zmęczyła mnie końcówka po płaskim.

Notatki z rekonesansu:

  • Prababka zdecydowanie najlepsza. Mam tu na myśli ostatnią jej część bo wspomniane na altimetrze dwie pierwsze składowe to jakieś krawężniki na trzy obroty korbą. Natomiast końcówka... krótka ścianka startuje w górę tak brutalnie, że nawet nabierając rozpędu z poprzedniej hopki niewiele się zdziała. W najstromszym miejscu 14%. Znakomity rozpalacz mięśni i płuc, niestety szybko się kończy.
  • Góra Raszowska — na altimetrze podjazd jest znacznie krótszy niż w rzeczywistości. Teraz zjeżdżałem ale pamiętam jak przez mgłę, że kiedyś wracałem tamtędy do domu nad ranem, mając już 250km w nogach, i nie było lekko. Byłby to doskonały odcinek treningowy gdyby nie znaczny ruch samochodów z Trzebnicy.
  • Marcinowska Góra — zjeżdżałem. Rozgrzebane pod budowę S5, objazd prowadzi wyboistym tłuczniem pomazanym błotem. Powstający tam wiadukt na pewno zmieni profil podjazdu, zapewne na lepszy (stromszy).
  • Piekary — droga do tej miejscowości jest ślepa, więc najpierw zjeżdżamy a następnie podjeżdżamy. Ładna okolica, droga wije się chwilę przez dorodny las, co niestety odbija się na jakości nawierzchni (przemrożony, łatany asfalt). Sam podjazd bez sensacji.
  • Szarotka — nie dość że wjeżdżałem od tyłu to jeszcze pomyliłem drogi i zafundowałem sobie start po betonowych płytach. Na zasadniczej drodze kawał dobrego asfaltu. Podjazd przyjemny, w drugą stronę jechałem go w zeszłym roku i ten kierunek polecam. W zasadzie od samych Prusic jest to niemal ciągła jazda pod górę na grzbiet Wzgórz Trzebnickich. Zdecydowanie warto.
  • Wilkowa-Siemianice — bardzo miły kawałek, zaczynający się konkretną hopką w pierwszej wiosce. Potem w lesie się wypłaszcza.
  • Dunikowskiego (Oborniki) — chwilę zastanawiałem się czy dobrze pamiętam albo czy nie pomyliłem trasy bo nie zauważyłem tam w zasadzie niczego do podjechania. Ot, droga w lesie. Dziurawa.
Podsumowując, są to ładne okolice ale mieszkając na południu miasta muszę się przedzierać przez całe centrum i rozległe dzielnice północne. Lepiej już chyba odżałować te kilkadziesiąt złotych i wsiąść w pociąg, który w podobnym czasie zawiezie mnie w okolice Wałbrzycha, w sensowniejsze góry. Albo pocisnąć trochę płaskim i znowu odwiedzić Sobótkę.

  • DST 140.50km
  • Sprzęt szosa
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 26 lutego 2016

po mieście


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl